Telekomunikacja Polska S.A. Lodz

Akademicki Klub Gorski w Lodzi


Marek Grochowski

K2 od polnocy - 1996

(relacja z wyprawy)



W tym roku zakonczylem wreszcie swoj wielki trawers wokol K2 - pelne 360 stopni. Zajela mi ta przygoda 20 lat, a na ostateczny efekt zlozyl sie udzial w trzech wyprawach: w roku 1976 w wyprawie na gran polnocno-wschodnia z Lodowca Godwina Austena, w 1982 - na gran polnocno-zachodnia z Lodowca Savoia i teraz - w "K2 North Ridge Expedition 1996". O ile mi wiadomo, jest to swoisty rekord: nikt dotad nie zdolal okrazyc drugiego szczytu Ziemi tak ciasnym pierscieniem.

Pod nazwa "K2 North Ridge Expedition" dzialala latem 1996 miedzynarodowa wyprawa pod kierownictwem Krzysztofa Wielickiego. W jej sklad wchodzili: Marco Bianchi (Wlochy), Carlos Buhler (USA), Raymond D. Caughron (USA), Jozef Gozdzik, Marek Grochowski, Christian Kuntner (Wlochy), Ryszard Pawlowski, Piotr Pustelnik, Marek Rozniecki (lekarz) oraz Piotr Snopczynski. Po starcie z Islamabadu 6 czerwca, najpierw jechalismy samochodami przez cala Karakoram Highway do Kaszgaru i dalej do Mazaru, potem bylo 6 dni karawany (zwierzeta juczne to wielblady) i tak po dlugiej podrozy osiagnelismy czolo lodowca K2. Baza stanela 22 czerwca na wysokosci 4900 m. Plan wejscia przewidywal droge Japonczykow z 1982 roku. Niestety, konfiguracja terenu nieco sie zmienila i mielismy trudnosci ze znalezieniem dogodnego miejsca na oboz I, ktory ostatecznie zalozylismy 8 lipca na wysokosci 6000 m. Nastepnego dnia do bazy dotarla forpoczta rosyjskiej wyprawy z Togliatti - pod wodza Iwana Duszarina. Towarzystwo bratnich dusz na koncu swiata znacznie poprawilo nam humory. W sklad ich ekipy wchodzilo tez 4 alpinistow z Nowosybirska, wsrod ktorych spotkalem Olega Mieszkowa, syna naszego starego przyjaciela, Igora.

W dniu 12 lipca w tradycyjnym miejscu, w miare wygodnym i bezpiecznym, stanal oboz II (6600 m). Od stop filara caly czas zakladane byly poreczowki, niestety, czesto zrywane przez lawiny. Przez caly okres trwania wyprawy pogoda nas - jak to sie ladnie mowi - nie rozpieszczala. Lato bylo stosunkowo cieple, w bazie zdarzaly sie nawet deszcze. Akcje utrudnialy wiatry i czeste sniezyce - bez opadu bylo w sumie zaledwie okolo 10 dni.

Nastepne obozy to byla "trojka", ustawiona 27 lipca na wysokosci 7500 m i "czworka" rozbita 31 lipca okolo 300 m wyzej (7800 m), tuz przed trawersem do wielkiego kuluaru, wyprowadzajacego na gran szczytowa. Nad "czworka" Krzysiek z Ryskiem znalezli resztki starych polskich podciagow - naszych poreczowek z 1982 roku. Pierwszy skuteczny atak nastapil 10 sierpnia, juz pod koniec krotkiego okresu poprawiajacej sie pogody. W zupelnych ciemnosciach przy ustawionym w tym roku na szczycie triangule pomiarowym staneli Krzysztof Wielicki, Marco Bianchi i Christian Kuntner. Dla Krzysztofa byl to 13 z kolei osmiotysiecznik. Podczas trudnego powrotu zabiwakowali na lodowej polce na wysokosci ponad 8000 m, by nastepnego dnia przed 7 rano osiagnac oboz IV. Marco Bianchi przezywal tu ciezkie chwile. Rozwijajaca sie szybko choroba wysokosciowa spowodowala, ze z trudem dotarl do obozu III, skad byl juz sprowadzany. Na szczescie w "dwojce" Rosjanie mieli tlen medyczny, w bazie zas czekal lekarz i wszystko skonczylo sie w miare dobrze, choc tragedia byla "o wlos".

Drugi atak nastapil 14 sierpnia. Ryszard Pawlowski i Piotr Pustelnik opuscili oboz o drugiej w nocy. W slad za nimi wyruszyli Rosjanie: Igor Bienkin i Siergiej Pencow, do ktorych dolaczyl sie Amerykanin, Carlos Buhler. Pogoda sprzyjala, totez Piotr z Ryskiem na wysokosci 8500 m przeszlo godzine gotowali duze ilosci herbaty. Wierzcholek osiagneli przed godzina 15. Panorama ze szczytu byla wspaniala. Tego dnia na szczycie stanela tez trojka zlozona z Rosjan i Amerykanina. Polakom schodzenie szlo sprawnie, totez oboz IV osiagneli o godzinie 19 - okolo dwoch godzin przed Siergiejem. Pogoda zaczela sie psuc. Carlos Buhler do obozu dotarl okolo 1 w nocy, niestety bez Igora, ktory zaginal w ciemnosciach. Warunki atmosferyczne i zmeczenie nie pozwolily na podjecie akcji poszukiwawczej, by przynajmniej ustalic, co sie stalo.

Rozpoczal sie powrot do bazy, a w dole do tzw. Bazy Chinskiej, skad 17 sierpnia wyruszyla karawana powrotna, tym razem nie pozbawiona emocji. Wysoki poziom wody w przekraczanych rzekach stanowil duze zagrozenie dla ludzi i zwierzat. Ludziom i wielbladom dopisalo szczescie, zabraklo go osiolkowi, ktory niestety utonal. 27 sierpnia w Chilas pozegnalismy naszego kierownika, ktory wyruszal pod Nanga Parbat - ostatni z osmiotysiecznikow brakujacych mu do tzw. korony. (Dopiero po powrocie do kraju dowiedzielismy sie, ze wierzcholek tego szczytu osiagnal 1 wrzesnia - powyzej ostatniej wioski dzialajac calkowicie samotnie). Nam juz tydzien pozniej udalo sie dostac na samolot PIA lecacy do Londynu - British Airways zlekcewazyly nas calkowicie, proponujac rezerwacje na 23 czy 25 wrzesnia! W dniu 4 wrzesnia bylismy z powrotem w Warszawie.

Srednia wieku polskiej ekipy pod K2 przekraczala 47 lat, w czym mialem udzial niebagatelny.

Marek Grochowski


Akademicki Klub Gorski w Lodzi - Strona Domowa

Do strony glownej (Main page)


Uwagi dotyczace Strony AKG Lodz prosimy kierowac do:
Tomek Papszun.

Data ostatniej modyfikacji (Last modified): 1996.11.22.