Telekomunikacja Polska S.A. Lodz

Akademicki Klub Gorski w Lodzi


Macius Gazicki

Subiektywna historia Akademickiego Klubu Gorskiego w Lodzi na tle przemian spoleczno-ekonomicznych ostatniej cwierci dwudziestego wieku

(artykul dyskusyjny)


Kiedy we wczesnych latach siedemdziesiatych powstawal nasz klub, wowczas jeszcze jako Akademicki Klub Turystow Gorskich, glownym bezsprzecznie powodem jego zalozenia byla chec wykorzystania owczesnej koniunktury i wziecia udzialu w powszechnej konsumpcji na kredyt. Byly to poczatki panowania Edwarda Gierka (czyli epoka "wielkiego skoku") i mielismy w Polsce Kanade, tyle ze za pozyczone pieniadze. Przy organizacjach spoleczno-politycznych (tak to sie wowczas nazywalo), miedzy innymi takze mlodziezowych, jak grzyby po deszczu powstawaly rozne stowarzyszenia, kluby oraz kolka zainteresowan. W Lodzi przy Zrzeszeniu Studentow Polskich istnialy juz: Akademicki Klub Narciarski, Akademicki Klub Zeglarski oraz Akademicki Klub Jezdziecki. W pozostalych miastach uniwersyteckich, posrod wielu innych znalezc mozna bylo liczne Akademickie Kluby Alpinistyczne (Warszawa miala, na przyklad, trzy takie kluby, wiadomo - im blizej dworu tym wiecej gab). A wszystko po to, aby pod auspicjami biura podrozy "Almatur", czyli w ramach tak zwanego "ruchu mlodziezowego", brac udzial w podziale placka, a wlasciwie nie tyle placka, co wzietej na raty maki.

W tych warunkach grupa studentow, czlonkow Kola Lodzkiego Klubu Wysokogorskiego, postanowila powolac do zycia AKTG. I rzeczywiscie, nie omylilismy sie. Na poczatek dzialalnosci naszego klubu aktyw ZSP w osobie dyrektora lodzkiego oddzialu "Almaturu", kolegi Jurka Chalubinskiego (przyznac trzeba, ze jak na sponsora klubu turystow gorskich to calkiem niezle nazwisko) przydzielil nam dziesiec promes dewizowych na wyjazd do Jugoslawii. W tym miejscu nalezaloby wlasciwie wyjasnic zarowno co to byla promesa dewizowa, jak i co to byla Jugoslawia. Poprzestanmy jednak na stwierdzeniu, ze w ten sposob zadluzone po uszy panstwo zostalo faktycznym sponsorem "Pierwszej Lodzkiej Wyprawy w Alpy Julijskie". W nadchodzacych latach mialo ono jeszcze hojnie wspomoc kilka podobnych przedsiewziec.

Jak wiadomo jednak, zyc na kredyt zbyt dlugo sie nie da. Wraz z uplywem lat siedemdziesiatych Polacy poznawali te prawde coraz bolesniej. W tych warunkach aktyw mlodziezowy ponownie stanal na wysokosci zadania i wynalazl sposob na kurczaca sie raptownie kolderke - byl nim Fundusz Akcji Socjalnej Mlodziezy. Dzis, z perspektywy dwudziestu bez mala lat, mozna podejrzewac, ze byl to pomysl przygotowujacy w naszych mlodych (podowczas) duszach grunt pod przyjecie regul gospodarki rynkowej. Aby zasady FASM przystosowac do potrzeb klubow alpinistycznych, wymyslono alpinizm przemyslowy, polegajacy na wspinaniu sie (bynajmniej nie bezinteresownym) po konstrukcjach stalowych lub betonowych. To byla jedna strona medalu, druga polegala na dobrej znajomosci teorii, czyli zasad rozliczania funduszu, czyli katalogu towarow i uslug, za ktore przy zakupie nalezalo bezwzglednie zadac rachunkow.

I tak to mlodzi pracownicy nauki (wiekszosc z nas zdazyla juz bowiem pokonczyc studia) zaczeli sie nagle tlumnie zwieszac na linach z licznych kominow oraz innych w miare wysokich obiektow przemyslowych (ktorych, na szczescie, w Lodzi nie brakowalo). Wymachujac ochoczo pedzlami w jeden weekend zarabialismy tyle, co w macierzystym instytucie przez dwa miesiace. Na ile bylo to zajecie samo w sobie atrakcyjne, niech swiadczy termin "Chlorokaust" ukuty przez jednego z mlodszych, acz nie mniej przedsiebiorczych kolegow. Niewtajemniczonym podpowiadam, ze w owych czasach centralnie jeszcze sterowana gospodarka narodowa charakteryzowala sie miedzy innymi wyraznymi nadwyzkami magazynowymi (w stosunku do innych gatunkow oczywiscie) ohydnie cuchnacej farby chlorokauczukowej zewnetrznego stosowania. W oparach chlorokauczuku wplywal wiec nasz klub w meandry okresu przejsciowego.

Okres przejsciowy charakteryzowalo wiele interesujacych zjawisk ekonomicznych. Z jednej strony mozna bylo prowadzic dzialalnosc quasi- gospodarcza (chocby, na przyklad, w ramach FASM-u), z drugiej zas dzialalnosc ta byla reglamentowana a takze odbywala sie na styku wlasnosci prywatnej z panstwowa (czyli mojej i niczyjej - w tej dziedzinie okres przejsciowy panowal bedzie w Polsce jeszcze dlugo). To pierwsze w przypadku alpinizmu przemyslowego oznaczalo koniecznosc przynaleznosci do klubu oraz posiadania stosownych stopni taternickich, to drugie zas oznaczalo tak zwane zamowienia publiczne.

W tym momencie wtracic wypada, ze przez chwile alpinizm przemyslowy wydawal sie skutecznie konkurowac z dzialalnoscia gorska o dusze czlonkow klubu. Okazalo sie jednak wowczas, ze zarowno nasz instynkt samozachowawczy, jak i tak zwana madrosc zbiorowa znalazly sie na swoim miejscu. Juz wczesniej uznalismy bowiem, ze najwazniejsze dla naszego klubu jest zycie towarzyskie, czyli szkolenie mlodszych kolegow oraz wspolne z nimi wyjazdy w Tatry. Nazywano to wowczas obozami. Zwazywszy, ze cala Polska uznawana byla za najweselszy barak w obozie (wiadomo jakim - przodujacym), nalezaloby je wlasciwie nazwac podobozami. Niezaleznie jednak od trudnosci z nazewnictwem trzeba przyznac, ze ten ciag zorganizowanych wyjazdow w Tatry, zarowno Polskie jak i Slowackie, zarowno latem jak i zima, trwajacy nieprzerwanie od roku 1973 do konca lat osiemdziesiatych, nie tylko uratowal nasz klub od losu wielu innych akademickich klubow alpinistycznych (z ktorych wiekszosc po prostu juz nie istnieje) ale tez wydatnie wzmacniajac jego witalnosc przyczynil sie do dzisiejszej sily klubu. Sila ta natomiast tylko w niewielkim stopniu wynika z wybitnych osiagniec himalaistow i alpinistow naszego klubu oraz po czesci jedynie wiaze sie z liczba oraz wysokim poziomem profesjonalnym jego instruktorow taternictwa. Glowna sila tego klubu jest bowiem jego atrakcyjnosc towarzyska.

W miare jak gospodarka okresu przejsciowego ustepuje pod ciosami historii, wolnego rynku oraz sprawnosci legislacyjnej nowych (czytaj starych w warunkach braku Zwiazku Radzieckiego) elit politycznych kraju, wszystko powoli normalnieje. Coraz rzadziej wnioski racjonalizatorskie polegajace na antykorozyjnym malowaniu betonu przynosza wnioskodawcom godziwe utrzymanie i coraz mniej jest powodow aby tego co jest do pomalowania, nie mogl malowac kazdy kto to potrafi. Innymi slowy alpinizm przemyslowy nieuchronnie chyli sie ku upadkowi. Powstaje calkiem nowa sytuacja, sytuacja w ktorej przynaleznosc do klubu nie jest juz ani koniecznoscia ani tez nie zaspokaja potrzeb natury pragmatycznej. I tak oto w nowych warunkach klub nasz powoli zaczyna przeksztalcac sie w to, czym, moim zdaniem, zawsze byc powinien, czyli w klub sensu stricto, dobrowolne zgromadzenie dzentelmenow spotykajacych sie od czasu do czasu wylacznie dla zaspokojenia abstrakcyjnej potrzeby spotykania sie. Elitarny, hierarchiczny, ekskluzywny, jako personifikacje swych dazen do idealu, jako esencje klubowosci - wylonil z siebie wreszcie Kolo Seniorow.

Macius Gazicki
prezes Kola Seniorow AKG Lodz

Od Webmastera:

Powyzszy artykul wyraza poglady jego Autora. Nie jest wyrazem powszechnej opinii czlonkow Klubu ani jego wladz :-) .
Teksty polemiczne beda mile widziane.


Akademicki Klub Gorski w Lodzi - Strona Domowa

Do strony glownej (Main page)


Uwagi dotyczace Strony AKG Lodz prosimy kierowac do:
Tomek Papszun.

Data ostatniej modyfikacji (Last modified): 1997.01.30.